CDS czyli chlorine dioxide (ClO2) solution to roztwór ditlenku chloru w stężeniu nieprzekraczającym 0.3%. Jest uznawany za następcę MMS, nazywanego mineralnym panaceum. Wielu osobom nie podoba się smak czy zapach MMS, a niektórzy doświadczają biegunek czy nudności. Przy zastosowaniu CDS tego typu przypadki występują niezwykle rzadko a wygląda na to, że CDS skutecznością bije MMS na głowę i jest środkiem znacznie bardziej wszechstronnym. Zwalczanie wirusów, bakterii i grzybów to tylko niektóre z wielu deklarowanych w literaturze zastosowań CDS.
Trzeba jednak zaznaczyć, że specyfik ten, podobnie jak MMS, można stosować jedynie na własną odpowiedzialność bo nie jest dopuszczony oficjalnie do użycia jako lek. Nawet przy założeniu jego skuteczności i bezpieczeństwa w stężeniu 0.3% oraz zastosowania zgodnie ze wskazówkami zawartymi w literaturze, znając realia otaczającego nas świata, trudno spodziewać się, by w najbliższej przyszłości tak tani środek został oficjalnie za lek uznany.
Mój pierwszy kontakt z CDS nastąpił gdy Jerzy Zięba opublikował nagranie Andreasa Kalckera, niemieckiego biofizyka, na swoim nowym kanale (bitchute.com/video/jtoYVQLnwlxl)/. Gorąco Państwu polecam to nagranie gdyż pokazuje ono krok po kroku, jak zrobić CDS samodzielnie. Potrzebujemy jedynie kwasu solnego HCl w stężeniu ok. 4,5% oraz chlorynu sodu MMS w stężeniu ok. 28%. HCl 4,5% możemy zastąpić kwasem cytrynowym w stężeniu 50%. Z łatwością można zakupić te składniki w sklepie chemicznym.
Strona Andreasa Kalckera andreaskalcker.com/en/ dostarczy Państwu dokładnych protokołów stosowania CDS w przypadku konkretnych schorzeń, jak również znajdziecie tam Państwo badania naukowe na temat tej substancji. Andreas Kalcker wskazuje na działanie CDS w przypadku najsłynniejszego w chwili obecnej wirusa. Deklarowana wyleczalność na poziomie bliskim 100% w 4 dni bez skutków ubocznych jeszcze bardziej wzbudziła moją ciekawość. Nie było to jednak dla mnie, ekonomisty i marketingowca z wykształcenia, zaskoczeniem. Jest dla mnie bowiem oczywiste, że istnieją tanie i skuteczne metody leczenia a nie słyszymy o nich jedynie dlatego, że byłyby zbyt konkurencyjne względem produktów firm farmaceutycznych.
Jestem tradycjonalistką a więc i zwolenniczką czytania książek koniecznie w formie papierowej. Uważam, że zanim zastosuje się dany specyfik, należy przeczytać przynajmniej jedną książkę dokładnie omawiającą dany temat. W przypadku CDS polecam Państwu książkę dr Antje Oswald pt. “CDL/CDS – silne wsparcie w procesie zdrowienia. Zwalcza wirusy, bakterie i grzyby”, w której to dr Oswald daje szczegółowe wskazówki jego zastosowania np.:
-
doustnego
-
jako sprayu na skórę
-
jako dodatku do kąpieli
-
u roślin czy zwierząt
-
do oczyszczania jamy ustnej
-
jako kropli do oczu
-
jako lewatywy
-
jako środka do oczyszczania wody
-
jako środka do dezynfekcji produktów spożywczych
-
jako składnika wlewów dożylnych.
Czyż nie jest to imponująca, choć podkreślam, że jedynie częściowa, lista? Nie pisałabym przecież tego artykułu bez powodu. Zanim jednak zapoznają się Państwo dokładniej z CDS, jako że wspomniałam o obecnej sytuacji na świecie, polecam Państwu to oto nagranie:(bitchute.com/video/eBorXATkt3S8/), które w sposób niezwykle dokładny mówi o naturalnych i już dawno sprawdzonych metodach leczenia infekcji. Niech to będzie prezent świąteczny ode mnie dla Państwa.
Jowita Stahl
Absolwentka Wydziału Ekonomii i Zarządzania UMK, która przeszła na “jasną stronę mocy”. Ziębianka. Pasjonatka psychologii, medycyny i fotografii. Mól książkowy
Znam cale rodziny z Niemiec stosujace CDS . Pija to rozcienczone woda. Dorosli i dzieci. Nie szczepili sie na koronowirusa. Nie chorowali.
Nie choruja wogole od lat. Wyprobuje ten srodek za ich namowa. Polece chorym na Alzheimera. Opisze za jakis czas skutki..