Zdrowa woda – czy na ziemi jest jeszcze taka?

Uncategorized | 0 komentarzy

Czystą i zdrową wodę możemy znaleźć wyłącznie w butelkach myślimy sobie przeglądając półki sklepowe uginające się pod ciężarem tychże produktów. Okazuje się, że tak nie jest…

Raport Głównego Urzędu Statystycznego stwierdza – „W Polsce nie stwierdza się wód głębinowych wolnych od zanieczyszczeń, o składzie zbliżonym do naturalnego”. Cóż to stwierdzenie oznacza dla normalnego „zjadacza chleba”. Otóż ekspansja zanieczyszczeń powierzchniowych i lotnych jest tak intensywna, iż naturalne warstwy ziemi przestają pełnić funkcje filtracyjną. Ciecz płynąca w rzekach coraz częściej nie może służyć nawet do celów przemysłowych. Dzieje się tak, dlatego że Łódź, Gdańsk, Wrocław, Toruń czy lewobrzeżna Warszawa wciąż nie mają oczyszczalni ścieków. Spośród 860 polskich miast oczyszczalni nie posiada jedna trzecia. w 125 miastach działają wyłącznie oczyszczalnie mechaniczne, przestarzałe i niegwarantujące dostatecznego stopnia oczyszczania. z powodu braku oczyszczalni w stolicy każdego dnia do Wisły wpływa ponad pół miliona metrów sześciennych nieczystości. Czyżby nikomu nie zależało na tym, aby pić czystą wodę?

Dlatego też przypominam – człowiek składa się w 80% z wody, dlatego niebagatelnym znaczeniem dla naszego organizmu jest jej jakość.

W mózgu wody znajduje się 75% – serce 75% – płuca 86% – wątroba 86% – nerki 83% – mięśnie 75% – krew 83%. Truizmem jest stwierdzenie, że woda jest człowiekowi niezbędna do życia. Dobowe zapotrzebowanie dla ludzkiego organizmu wynosi 2,5 – 3 litry. w okresach letnich spożycie wzrasta a także w trakcie choroby potrzebujemy jej więcej niż zwykle. Tymczasem żadne miejskie urządzenia uzdatniania wody nie są w stanie usunąć z niej wszystkich zanieczyszczeń. Według obowiązujących w całej Polsce wytycznych dla służb sanitarnych, mają one kontrolować stężenie 40 składników wody pitnej, które w ilości ponadnormatywnej mogą szkodzić zdrowiu. Kontrola jednak odbywa się według zaleceń, wynikających z przewidywanych zagrożeń, tak, więc stwierdza się obecność zaledwie 13-15 składników.

W państwach zachodnich normą jest badanie stężenia 200 składników zawartych w wodzie. Można by, zatem zadać pytanie a co u nas z resztą, czyli 160 składnikami. Związki chemiczne zawarte w wodzie odkładają się w organizmie zatruwając nas powoli, lecz systematycznie, ponieważ piejemy wciąż taką samą wodę, na co dzień. Oczywiście organizm ludzki ma możliwości wypłukania niepotrzebnego balastu, lecz do tego jest potrzebna czysta woda. Co gorsza, aby pozbyć się ohydnego zapachu i smaku w ostatnim procesie „uzdatniania wody” wodę się chloruje. Przecież to oczywiste pomyśli ktoś przyzwyczajony już do tego faktu. Ależ oczywiście śpieszę z odpowiedzią, lecz chlor to trujący gaz a ostatnio okazało się, że jest oskarżany o to, że może wywoływać raka.

Raport Greenpeace ujawnił stosunkowo niedawno, że, przypuszczalnie głównym winowajcą za zwiększenie się występowania raka piersi jest CHLOR. Badania wykazały, że kobiety zapadające na raka piersi mają w swoim tkankach więcej chloru niż osoby zdrowe. Badania na zwierzętach potwierdziły tą % – zależność.

Według Międzynarodowej Agencji Chorób Nowotworowych 59 związków chloru organicznego zasługuje na miano sprawców raka. Chlor organiczny może również powodować genetyczne (mutacje), łączyć się z enzymami, wpływać na system immunologiczny. Sypiemy chlor do wody, ponieważ jesteśmy na 50 miejscu pod względem czystości wód powierzchniowych. Czy jeszcze ktoś pamięta taki oto fakt, że łososie europejskie odbywały tarło w górnym biegu Wisły i Odry? A dzisiaj to obie rzeki posiadają trzeci stopień zanieczyszczenia w polskiej trójstopniowej skali.

Klasyfikacja rzek w Polsce według zanieczyszczeń fizyko-chemicznych:

KLASA 1 – to woda czysta nadająca się do picia a także do wykorzystania przez przemysł spożywczy i farmaceutyczny. Okazuje się, że takich wód mamy w Polsce zaledwie 3%.

KLASA 2 – to woda nadająca się do hodowli zwierząt gospodarczych oraz do potrzeb rekreacyjnych i jest jej około 20%

KLASA 3 – to woda nadająca się tylko do zaopatrzenia zakładów przemysłowych z wyjątkiem przemysłu spożywczego i farmaceutycznego.

Woda taka może być wykorzystywana do nawadniania terenów rolniczych i ogrodniczych i jest jej około 34 %.

Czy teraz jest jasne, dlaczego wodę się chloruje?

Oczywiście posiadamy również tak zwane wody pozaklasowe (nadmiernie zanieczyszczone) i jest ich o zgrozo około 43%. z roku na rok wody pozaklasowej jest więcej, ponieważ woda nie jest tylko zatruwana poprzez ścieki odprowadzane bezpośrednio do rzek, lecz również przez zatrucie atmosfery. Mało, kto widzi w tym skalę zagrożenia. Dlatego też proponuję, aby sobie wyobrazić, że nasza kochana ZIEMIA wraz z atmosferą jest wielkim zamkniętym ekosystemem. Tak jakbyśmy znajdowali się w olbrzymim słoju z zakręconą pokrywką. Wody jest tyle, co przed milionami lat. Poddawana jest procesowi parowania i wraz z deszczem opada ona znów na ziemię. Tylko czasami w niektórych regionach jest jej mniej albo więcej, ale co najważniejsze nie ubyło jej ani kropli. Normalną rzeczą jest to, że przez te lata człowiek zanieczyszczając naszą naturę (atmosferę) zmienił jej skład chemiczny przyczyniając się w ten sposób do zatrucia rzek, jezior a także i gleby. Gdy poddano badaniom deszczówkę pochodzącą z okolic większej fabryki zawartość związków rozpuszczonych w wodzie przekroczył 500mg/l. Dla porównania w strumieniu górskim woda po przebadaniu posiada 20 – 40 mg/l związków rozpuszczonych w wodzie na litr. Po dotarciu do Wrocławia jest już ich – 450 mg/l.

Cieknąca kranówa w Warszawie posiada ich 380 mg/l a norma opracowana przez WHO określa dopuszczalną ilości związków w wodzie na 100mg/l. i cóż takiego wymyślił nasz pomysłowy rząd. Podniósł normę do 800mg/l, dzięki czemu woda w Wiśle nadaje się do spożycia i jak sami widzimy długo jeszcze będzie ciekła z naszych kranów. Gdy proces zatruwania rzek nie zostanie powstrzymany to dorówna swoją zawartością (związków rozpuszczonych w wodzie) w ujęciach wód uzdrowiskowych, które zawierają ich aż 1000mg/l związków mineralnych. z tym, że raczej nie o mineralne związki tu chodzi, lecz raczej chemiczne, które zatruwają nasz organizm. Przecież już teraz to nie woda, lecz chemiczna zupa. Mimo to, gdy już uporamy się z zanieczyszczeniami i wodociągiem popłynie czysta zdrowa woda to dotrze ona do naszych kranów w formie wołającej o pomstę do nieba.

Gdzie w tym momencie brane jest pod uwagę nasze zdrowie. A wszystko przez to, że pod ziemią czyha następna bomba ekologiczna. Są nimi rury ołowiane i azbestowe zakopane przed laty i zapomniane jako wstydliwy temat. w takich miastach jak Warszawa istnieją kilometry (tak kilometry) takich rur. Są one nie tylko w stolicy, ale i innych mniejszych lub większych miastach. Co z nimi będzie? Czy zostaną wykopane i zastąpione innymi? Okazuje się, że nie ma możliwości, aby je wymienić. Po pierwsze jest to nieopłacalne a po drugie obecnie niemożliwe. o szkodliwości azbestu nie ma, co pisać, ponieważ literatury dostępnej w Internecie jest naprawdę sporo. w takim razie, jakie to rury zastosować, ponieważ jak się ostatnio dowiadujemy z prasy tak popularne obecnie rury PCW również stwarzają zagrożenie. A wszystko przez to, że Woda jest bardzo dobrym rozpuszczalnikiem, dlatego też wypłukuje chlorek winylu, który w nich się znajduje. w Stanach Zjednoczonych dopuszczalne stężenie chlorku winylu w wodzie pitnej używanej przez krótki okres czasu określono na poziomie 2,6 mg/l. Natomiast przy dłuższych okresach korzystania z takiej wody, (czyli codziennym) poziom chlorku winylu nie powinien być wyższy niż 0,046 mg/l dla dorosłych i 0,013 mg/l dla dzieci. Co na to polskie normy – lepiej nie mówić a raczej nie pisać?

PCW (ang. PVC), polichlorek winylu jest polimerem termoplastycznym otrzymywanym z chlorku winylu, znajduje szerokie zastosowanie do produkcji folii, pojemników i szeregu innych produktów codziennego użytku. Zawartość chloru w PCW wynosi 42%. Gdy jeszcze przeczytamy o tym, że chlor w postaci lotnej, czyli gazu jest również sprawcą powstawania dziur ozonowych można by pomyśleć, że jest to nasze cywilizacyjne przekleństwo. Oczywiście nie jedyne a tylko jedno z, wielu jakie zafundował sobie człowiek. Innym równie istotnym problemem jest stopień twardości wody, który zależy głównie od obecności jonów wapna i magnezu, w mniejszym stopniu żelaza, baru i magnezu. Stopień twardości wody określana jest na podstawie ilości CaCO3 w miligramach na litr. i tak woda miękka posiada poniżej 100 mg CaCO3 /l. Woda twarda – 100-300 mg/l a bardzo twarda: 300-500 mg CaCO3 /l. o tym czy mamy do czynienia z wodą miękką lub twarda przekonać się możemy sami, gdy obejrzymy tak popularny w naszych domach czajnik elektryczny a o pralkach już nie wspomnę. Chciałem dopisać poinpę, ale jakoś nie mogę. Być może ktoś z was wpisując komentarz tego dokona.

Jesteśmy nabijani w butelkę

„Woda pełna zdrowia” słyszymy miły zachęcający głos wydobywający się z głośnika telewizora. „Woda zdrowia ci doda” słyszymy przełączając na inny program ratując się w ten sposób przed zalewającymi nas reklamami. Będąc jednak w sklepie zastanawiamy się jednak, jaką to wodę kupić.

Niejednokrotnie wybieramy tę reklamowaną, ponieważ na etykiecie można przeczytać ile to związków mineralnych w niej się znajduje. A lista takowych związków mineralnych wciąż się wydłuża ku naszemu zadowoleniu i firm, które takowe sprzedają. Cóż zrobić przecież wiadomo jest nie od dzisiaj, że woda, która leci sobie z kranu czasami jest niesmaczna i nie da się jej wypić bez przegotowania. Dlatego też niektórzy ratują się w ten sposób, że nawet zupę gotują na wodzie butelkowanej. Chciałbym jednak ich ostrzec. Poprzez gotowanie wody butelkowej pozbywamy się czystej wody a to, dlatego że woda paruje. Wszystkie związki w niej zawarte ulegają zagęszczeniu a, są to związki, które nie są przyswajalne przez nasz organizm i zalegają w nim niepotrzebnie. Bardzo często matki małych dzieci postępują właśnie w ten sposób sądząc, że dzięki długiemu gotowaniu wody będzie ona zdrowsza. Oprócz sodu, który w tak przygotowanej wodzie znajduje się w nadmiernych ilościach również większa ilość potasu, magnezu, chloru, kwasu węglowego lub jonu węglowego mogą szkodzić zarówno dzieciom jak i dorosłym. Zapomnieliśmy już, że powinniśmy pić wodę w czystej postaci.

H2O CZYLI WODÓR i TLEN i NIC WIĘCEJ

Wszystko, co jest w niej ponadto – zanieczyszcza ją.

Dzieje się tak, dlatego że ufamy producentom wody, którzy poprzez reklamy wmawiają nam, że mineralna to woda życia. A wszystko to stało się możliwe za sprawą ustawy uchwalonej przez Sejm RP z 29 marca 2001 roku „o warunkach zdrowotnych żywności i żywienia” zapis w art. 24 mówi „Przy znakowaniu środków spożywczych dopuszczalne jest podawanie na opakowaniu właściwości zapobiegające chorobom lub wspomagające leczenie chorób przez naturalne wody mineralne i naturalne wody źródlane”. Po przeczytaniu powyższej ustawy można by posądzić mnie o to, że szukam dziury w całym. Być może, lecz dziura pomiędzy wodą stołową (zwykłą) a tak zwaną mineralną powstała już dużo wcześniej. w 1990 roku obniżono tzw. normę branżową BN/9567 – 08, która określała poziom składników mineralnych w 1 litrze wody ze 1000 do 200 mg. Dzięki temu każdy mógł rozpocząć produkcję wody mineralnej nawet domowym sposobem. Dzięki temu powstał cały rynek wód mineralnych na błędnym przekonaniu społeczeństwa (po prostu nam to wmówiono), że im więcej jest związków mineralnych w wodzie tym lepiej.

Tymczasem zadaniem wody nie jest zaopatrywanie organizmu w minerały. Minerały czerpie człowiek z pożywienia. Przyjrzyjmy się pewnym porównaniom. Dzienne zapotrzebowanie organizmu na wapń wynosi 500 do 1000mg. Dzienne zaspokojenie tego zapotrzebowania za pośrednictwem wody wynosi zaledwie 100mg. Tymczasem w 100 gramach sera twardego jest 1200mg wapnia. Czy powinniśmy taki ser nazwać mineralnym? Organizm wykorzystuje tylko minerały w połączeniach organicznych. Każdy, kto zna podstawy biochemii i fizjologii wie o tym. Minerały są do wykorzystania jedynie po wbudowaniu w substancje organiczne, takie jak np.: roślin. Komórki muszą być zaopatrywane w minerały, których potrzebują do wykorzystywania swoich funkcji. Minerały, których komórki nie mogą wykorzystać, stanowią niepotrzebny balast. Niewiele osób zdaje sobie sprawę ze szkody, jaką wyrządzają organizmowi spożywając w nadmiarze nieorganiczne sole mineralne. Dlatego też, aby zaspokoić dzienne zapotrzebowanie naszego organizmu powinniśmy spożywać rośliny!

Rośliny stanowią niezbędne ogniwo między materią nieożywioną a światem zewnętrznym. Rośliny pobierają minerały z gleby, przetwarzając je. Pobierają dwutlenek węgla, wodę, sole mineralne, i przy pomocy słońca i chlorofilu tworzą węglowodany. Minerały zostają wbudowane w związki organiczne i wtedy są one przyswajalne przez nasz organizm. Lecz tu znów napotykamy pewien haczyk. Obecna sztuczna wegetacja warzyw prowadzi do zmniejszenia ilości składników mineralnych w roślinie. Rośliny nie mają czasu na to, aby nabyć odpowiednie składniki mineralne, dlatego też czasami, gdy spożywamy truskawki czy pomidory na próżno doszukujemy się w nich smaku charakterystycznego dla danego gatunku. w tym momencie jasno widzimy, że tak naprawdę liczy się tylko biznes niemający nic wspólnego z dobrem człowieka. Wszystko zależy od tego jak zostanie przekazana nam dana wiadomość, która zostanie przetworzona (a tym samym zrozumiana) lub odrzucona jak ten artykuł. Stworzyliśmy koło zamknięte na końcu, którego znajduje się konsument ze zręcznie podaną błędną informacją, której celem jest sprzedaż produktu a zdrowie czynnikiem drugorzędnym. Rynek napędzany taką właśnie reklamą ciągle się powiększa. Do 1988 roku istniało w Polsce około 50 rozlewni wód. Teraz jest ich dziesięć razy więcej i ciągle powstają nowe. Mało, kto dba o jakość, a hasło zdrowie pozostaje jedynie na etykiecie przytwierdzonej nie do butelki, lecz do pojemników zwanych Pet-y.

Przykładowe pokrycie dziennego zapotrzebowania na minerały.

WAPŃ – Zapotrzebowanie dzienne – 500 – 1000mg
Dzienne spożycie poprzez wodę pitną – 100 mg
Inne źródła jego spożycia zawarte w 100g pożywienia
Ser twardy – 1200mg
Orzechy – 250mg
Warzywa – 150mg
Jajka – 80mg
Owoce – 60mg

MAGNEZ – Zapotrzebowanie dzienne – 220 – 400 mg
Dzienne spożycie poprzez wodę pitną – 50 mg
Inne źródła spożycia magnezu zawartego w 100g pożywienia
Orzechy – 250mg
Ryż – 120mg
Owoce suszone – 80mg
Warzywa – 60mg
Banany – 40mg

Podane wartości dziennego zapotrzebowania na minerały są tylko wielkościami orientacyjnymi. Służą jako przepis na codzienną indywidualną dietę. Podane zawartości w wodzie pitnej są również wielkościami orientacyjnymi i mogą się zmieniać w zależności od źródła lub dosypanych związków szufelką.

Odkładanie się związków w organizmie człowieka

Antymon – Nerki – włosy
Arsen – Wątroba – nerki – skóra – włosy –paznokcie
Bar – Skóra – płuca – kości – zęby
Beryl – Kości – zęby – wątroba
Chrom – Nerki – rdzeń pacierzowy – kości – mięśnie
Cynk – Nerki – wątroba – gruczoł krokowy – włosy
Fluor – Kości – zęby
Miedz – Wątroba – nerki – serce – mózg – jądra
Krzem – Płuca – skóra
Ołów – Kości – aorta – nerki – wątroba – mózg
Żelazo – Czerwone ciałka krwi – wątroba – śledziona – szpik kostny

Oczywiście nie namawiam do tego, aby nie pić wody butelkowanej. Oczywiście, że nie. Przecież woda cieknąca z kranu również nie jest taka jak być powinna. Tym bardziej, że rutynowa kontrola jakości wody wodociągowej nie daje pewności, co do jej pełnej zdatności do celów spożywczych. Chodziło mi raczej o to, aby zwrócić uwagę na świadome wprowadzanie nas, (czyli konsumentów) tejże wody w błąd. Sama długa lista związków mineralnych przedstawiana na etykietach nie świadczy o jakości wody oraz jej zdrowotnych właściwościach, o których często słyszymy. Oczywiście, że jest lepsza niż ta, która płynie z kranu tym bardziej, że w niektórych większych miastach przepływa jeszcze przez rury wykonane z azbestu lub ołowiu. Nie wiedzieliście o tym? Cóż – o tym się nie mówi. Uważam jednak tak jak tytuł artykułu sugeruje. Jesteśmy nabijani w butelkę.

Źródło: Mirosław Mazur

Źródło: http://www.arkadia-polania.pl/zdrowa-woda.php

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

0
    0
    Twój Koszyk
    Twój koszyk jest pustyWróć do sklepu