Toksyny niszczące nasze zdrowie – Główny Inspektor Sanitarny.

Dr Jerzy Jaśkowski, Porady | 0 komentarzy

„Jeżeli wolność słowa cokolwiek oznacza, to oznacza ona prawo do mówienia tego, czego ludzie nie chcą słyszeć i co chcieliby ukryć”. Jerzy Orwell

100% społeczeństwa w Polsce posiadło umiejętność czytania i pisania, 98% nie wie zupełnie w jakim celu. jj

Grupy ludzi, plemiona, tworzą organizacje polityczne, mające reprezentować ich interesy. Wiadomo, zajmowanie się doraźnymi sprawami życia codziennego nie pozwala na śledzenie wszystkiego, co się dzieje dookoła. Z tego powodu następuje różniczkowanie zawodowe społeczeństwa. Czym bardziej zróżniczkowane społeczeństwo, tym ma większe szanse na przetrwanie w trudnych warunkach.
Niestety, w naszym biednym kraju rządzonym przez służby, coraz bardziej uwidacznia się urawniłowka. Ten sam osobnik, w zależności od układu, może być albo ministrem obrony narodowej albo kultury, jak kto woli. Jest to typowe dla tworów będących kondominiami, ponieważ owi osobnicy, zajmując stanowiska w aparacie politycznym, nie realizują planów społeczeństwa, które rzekomo ich wybrało, ale po prostu realizują scenariusz napisany gdzieś tam, za granicami Polski. Widać to wyraźnie w każdej dziedzinie, zarówno przemysłowej, jak i w kulturze, czy oświacie.
Ot, prosty przykład.
Po 1989 roku jako pierwsza miała być budowana autostrada A-1, łącząca porty bałtyckie z krajami półwyspu bałkańskiego. Minęło ponad 27 lat i droga z północy na południe nadal jest nieukończona, nie wspominając o wyprzedaniu większości portów i stoczni w minionym okresie, czyli pozbawieniu się wpływu na handel morski. A jak wiadomo, handel morski to nadal 95% handlu światowego.
W tym samym czasie zbudowano za to autostradę A-2, łączącą Berlin z Moskwą. Wiadomo, interes musi się kręcić, a Niemcy stanowią wielki potencjał eksportowy w EUROPIE I SWOJE TOWARY MUSZĄ SPRZEDAWAĆ. W tym samym okresie, kiedy w Polsce aktorzy sceny politycznej dyskutowali nad budową autostrady A-1, Niemcy spokojnie, w 2-3 lata wybudowali po drugiej stronie Odry autostradę Północ – Południe, przejmując cały handel ze Skandynawią i Bałkanami. Zamiast rozwoju Gdańska, czy Gdyni, mamy rozwój Rostoku. Ale tych wszystkich politykierów po licencjatach, odgrywających rolę w tym teatrze marionetek, to zupełnie nie interesuje. Liczy sie tylko doraźny interes, skóra, fura i komóra, lub w odwrotnej kolejności.

Podobnie niestety, postępują inne MINISTERSTWA.
Przykładowo mamy Ministerstwo, które teoretycznie powinno zajmować się zdrowiem społeczeństwa. Bez wątpienia o jakości naszego zdrowia decydują między innymi trucizny, pojawiające sie w produktach spożywczych, dopuszczonych legalnie do sprzedaży na rynku. A co robi Ministerstwo, nie wiadomo dlaczego, zwane Zdrowia? Od 1989 roku działania tego tworu, który podczas obrad Okrągłego Stołu miał zostać wyeliminowany, skupiają się na wprowadzeniu w Polsce tzw. medycyny Rockefellerowskiej, czyli na wzroście kosztów przy znaczącym spadku jakości udzielanej pomocy chorym.
Nie jestem gołosłowny.
Oto kilka przykładów oceny działania służby zdrowia w USA. Według Światowej Organizacji Zdrowia; współczesne dzieci będą żyć krócej średnio o 10 do 15 lat, aniżeli ich rodzice.
USA ma najwyższy współczynnik umieralności niemowląt spośród krajów przemysłowych.
Ponad 25 % dzieci amerykańskich cierpi na jakąś chorobę mózgu.
Ponad 60% dzieci amerykańskich ma choroby przewlekłe.
Ponad 54% TYCH CHORÓB JEST CHOROBAMI ZWIĄZANYMI ZE SZCZEPIENIAMI.
Już co 8 sekund w USA diagnozuje się autyzm.
Obecne pokolenie jest pierwszym w historii światowej, które ma niższą inteligencję, aniżeli ich rodzice.
USA jest krajem, w którym stosuje się największą liczbę szczepionek. USA jest krajem, w którym występuję nadumieralność kobiet rasy białej. Spowodowane to jest częstszym korzystaniem z opieki medycznej, aniżeli robią to kobiety rasy czarnej, czy latynoski. Kolorowe Kobiety są o wiele rzadziej ubezpieczone i do lekarzy udają sie dopiero kiedy naprawdę potrzebują pomocy. Wprowadzenie medycyny rockefellerowskiej w USA przed 3 dekadami, zaowocowało wzrostem kosztów z 50 miliardów dolarów rocznie, do 250 miliardów.

Dowodami na bezmyślne wprowadzanie tego systemu w Polsce są:
zamiast istniejących przed laty Izb Przyjęć w każdym szpitalu powołano SOR-y, zupełnie niewydolny system organizacyjny, mający na celu zmuszanie potrzebujących chorych do korzystania z prywatnych ośrodków zdrowia, gdzie najczęściej kolejek nie ma, otwieranie nowych specjalizacji, mające na celu ogłupianie lekarzy i zmniejszanie ich możliwości leczniczych. Konkretnie, dawniej lekarz „rodzinny” mógł ordynować takie badania, jakie uważał za stosowne dla danego chorego. Obecnie zabrano mu te uprawnienia i musi kierować do specjalisty. Wydłuża to w sposób istotny udzielenie pomocy choremu.
Kolejki do specjalistów, których za czasów „komuny” nie było, nie tylko powstały, ale osiągają niebotyczne długości: nawet na najprostszy zabieg, jakim jest operacja zaćmy, czeka się po kilka lat. Osiągnięto taki stan miedzy innymi poprzez stwarzanie fikcyjnych specjalizacji. Poprzednio istniało w Polsce ok. 40 specjalizacji, podobnie jak w innych cywilizowanych krajach. Obecnie Ministerstwo wytworzyło ich ponad 80. Ileż nowych etatów dla swoich konsultantów!
Wprowadzono to, ograniczając liczbę godzin nauczania w szkołach wyższych. Redukcja objęła głownie przedmioty teoretyczne i zajęcia praktyczne w klinikach. Takiemu niedouczonemu medykowi łatwiej przyjąć wprowadzane procedury, czyli zasady postępowania, wymyślone przez nie wiadomo kogo, kiedy i gdzie. Powoływanie się na opracowania rockefellerowskich towarzystw naukowych nie tylko jest bez sensu, ale jest wyraźnie szkodliwe.
Dotyczy to np. dodawania do szczepionek aluminium jako adiuwantu. Pomimo nie tylko braku prac naukowych udowadniających nieszkodliwość aluminium, a istnieniu kilku tysięcy prac o toksyczności glinu, w Polsce Ministerstwo w ogóle nie widzi problem, tylko zajmuje się handlem szczepionkami, zwiększając z każdym rokiem ich ilość, powodując trucie dzieci. Nie jestem gołosłowny. Po 1989 roku dopuszczono do obrotu produkty zawierające jawnie toksyczne substancje.

W żywności:
E-173 aluminium, jako środek barwiący cukier na kolor srebrny, stosowany do wypieku ciast.
E-541 fosforan aluminiowo-sodowy, jako środek emulgujący, stosowany do pieczywa i ciast podczas masowej produkcji, sprzedawanych w sklepach wielkogabarytowych.
E-554 krzemian aluminiowo-sodowy, środek przeciwzbrylający, stosowany jako dodatek do soli, cukru, w gumach do żucia.
E-556 krzemian aluminiowo-wapniowy, środek przeciwzbrylający, stosowany w gumach do żucia, masowo podawanych dzieciom i reklamowanych w mass mediach.
E – 559 krzemian aluminiowy.

Aluminium, za zgodą Ministerstwa, nie wiadomo dlaczego zwanego Zdrowia, stosuje się do produkcji serów topionych. Także mąka biała dlatego jest biała, ponieważ podczas procesu wybielania dodaje się związki aluminium, potasu, czy tytanu. Badania wykazały, że szczególnie skażone aluminium są produkty sprzedawane w puszkach. Dotyczy to w pierwszym rzędzie wszelkiego rodzaju puszek z owocami, np. ananasów, brzoskwiń itd.
W zależności od sposobu przygotowania tzw. gotowych produktów spożywczych, w czasie jednego posiłku może człowiek napakować w siebie, aż 139,2 mg aluminium. Stosowanie powszechne folii aluminiowych do pieczenia powoduje znaczący wzrost glinu w mięsie. Badania wykazały, że pieczenie tzw. czerwonego mięsa w foli aluminiowej powoduje wzrost aluminium w mięsie aż o 378 % w kurczakach o 215%.
Smacznego!
O szkodliwości aluminium pisałem kilka tygodni wcześniej, odsyłam więc do wcześniejszych artykułów.

To wszystko dzieje sie za zgodą organów, mających dbać o zdrowie społeczeństwa. Jak można się przekonać, Główny Inspektor Sanitarny p. Posobkiewicz, woli rapować, czy handlować szczepionkami, zamiast kontrolować supermarkety. Na żadnej stronie internetowej nie znajdują się wyniki kontroli produktów spożywczych takich supermarketów. Możesz sam domyśleć się, z jakiego powodu, Dobry Człeku.

Wiedza, którą podałem powyżej, nie jest żadną nowością. W 1995 roku wydaliśmy cały numer Forum Ekologicznego, poświecony tzw. dodatkom do żywności, czyli tym wszystkim E.
Było to pierwsze ujawnienie tego, co nas czeka w Unii. Dzięki pomocy profesorów Ganowiaka i Nabrzyskiego mogliśmy podjąć próbę uświadamiania społeczeństwa o szykowanych dla nas truciznach. Akcja nasza nie spotkała się z żadnym oddźwiękiem ze strony instytucji, rzekomo państwowych, mających dbać o zdrowie. Piszę „rzekomo państwowych”, ponieważ od kilku lat sanepidy są zarejestrowane w systemie DUMS, tj. rejestracji instytucji handlowych i to w dodatku każdy wojewódzki sanepid jest zarejestrowany jako oddzielna firma. A przecież wg przepisów polskich jest to system państwowy?! Co jest więc prawdą? I w czyim interesie działają te organa?

Kolejnym dowodem na wypaczenie działalności Ministerstw w naszym biednym kraju, jeszcze pomiędzy Odrą i Bugiem, jest sprawa stosowania pestycydów i herbicydów. Pomimo, że Ministerstwo Rolnictwa dopuszcza do stosowania Glifosatu we wszelkich odmianach, to Ministerstwo Zdrowia wcale nie otwiera laboratoriów, mogących określić poziom skażenia organizmu człowieka tymi związkami chemicznymi, a Ministerstwo Środowiska zajmuje się intratnym zajęciem, tj. wycinką lasów.
Proszę zauważyć, na całym świecie trwa szeroka kampania na temat szkodliwości i rakotwórczego działania Glifosatu, zwanego w Polsce Randapem, a w Polsce wszyscy urzędnicy odpowiedzialni za ochronę zdrowia i środowiska nabrali wody w gębę i milczą, jak zaklęci.
Badania naukowe wykazały, że Glifosat, środek bakteriobójczy, znajduje się nawet w mleku matek karmiących, a w Polsce żadnych badań się nie przeprowadza. Lekarz rodzinny nie może postawić diagnozy, więc oszukuje rodziców rozpoznaniami w rodzaju: uczulenie na gluten, nietolerancja mleka i tym podobnymi.
Badania już przed laty udowodniły, że nie ma nic takiego jak uczulenie na gluten, jest tylko przewlekłe zatrucie Randapem, którym rolnicy, za zezwoleniem Ministerstw Rolnictwa, suszą ziarno przed sprzedażą.
A co robi Ministerstwo, nie wiadomo dlaczego zwane Zdrowia? Otwiera poradnie do walki z bólem. A co to jest ból? Jest to jeden z podstawowych objawów stanu zapalnego w organizmie. Czyli, zamiast walczyć z chorobą, ministerstwo likwiduje najbardziej widoczny objaw choroby, pozwalając, aby choroba nadal niszczyła organizm.
Tylko co to ma wspólnego ze zdrowiem?
Ale na pewno ma dużo wspólnego z handlem lekami przeciwbólowymi na bazie narkotyków. A skutki przyzwyczajania organizmu chorego do narkotyków? A to już będzie temat innego artykułu.
„Szczepione są dzieci z rodzin biednych, niewykształconych, z dzielnic lumpenproletariatu, kolorowi.
Nie szczepią się dzieci z rodzin bogatych, wykształconych, białych”.
A Ty Czytelniku, do jakiej grupy należysz?

Dzięki uprzejmości i za zgodą
dr Jerzego Jaśkowskiego
[email protected]

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

0
    0
    Twój Koszyk
    Twój koszyk jest pustyWróć do sklepu