Dziecięca eutanazja w majestacie „prawa”.

Dr Jerzy Jaśkowski, Porady | 0 komentarzy

dr J. Jaśkowski
„Żadne państwo nie upadnie bez pomocy wewnętrznej użytecznych trolli”
Celare Fraudem fraus est – ukrywanie oszustwa jest oszustwem! [rzymska maksyma prawna]

Jak już powszechnie, chyba, w Polsce wiadomo, tzw. Raport Klubu Rzymskiego, czyli dokument przygotowany przez CIA w latach 1968 – 1970, ustalił liczbę mieszkańców w kraju pomiędzy Odrą a obecnie Bugiem na 15 300 000. Z „krajowych” przedstawicieli w tym Klubie uczestniczył mjr UB, niejaki p. Kołakowski, oddelegowany potem do pionu propagandy i agitacji na stanowisko profesora filozofii uniwersyteckiej. Na stanowisku tym miał możność indoktrynacji wielu roczników rządnych wiedzy młodych ludzi. Skutki takiej i podobnych działalności obserwujemy do dnia dzisiejszego.

Proszę zauważyć, że opowiada się cały czas bajki o konieczności dekomunizacji byłych ubeków, odbieraniu emerytur, a nikt nie rusza dekomunizacji tzw. kadry „naukowej”. Zaraz po 1989 roku najbardziej protestowały przeciwko dekomunizacji takie uczelnie jak KUL, Uniwersytet Krakowski, czy Wrocławski. Po ostrości i skuteczności protestów możemy ocenić ilość agentów na tych uczelniach. Podobnie, jak o jakość pracy tych szkół, czyli poziomie merytorycznym, świadczy kompletny braku patentów. Innymi słowy, nadal utrzymywana jest zasada: „nie matura lecz chęć szczera czyni z ciebie …”.

Przypomnę, Polska posiadając ponad 470 wyższych uczelni produkuje jakieś 100 patentów rocznie. Niemcy posiadając koło 80 uczelni, produkują ponad 17 500 patentów rocznie. Oczywiście prasa polskojęzyczna niemieckich właścicieli, pod amerykańskim zarządem do 2099 roku, pomija milczeniem ten temat, a nawet wręcz przeciwnie, chwali, pękając ze śmiechu rzekome osiągnięcia niektórych placówek.

Poniżej przejdę do konkretów, jakie są faktyczne skutki takiego przemyślnego, a dopracowanego w szczegółach programu MK ultra, realizowanego w naszym Kraju. Zdziwienie budzą wszelkiego rodzaju artykuły i felietony twierdzące, że to jacyś Polacy coś wymyślili, czy przeprowadzili. Program powszechnej, państwowej, obowiązkowej edukacji ma jeden tylko i wyłącznie cel, takiej tresury młodych ludzi, aby nic innego, z wyjątkiem wykonania podanej instrukcji czyli wytycznych, czyli procedur, nie tylko nie umieli przeprowadzić, ale aby nawet nie umieli pomyśleć o tym.

Jest to prosta realizacja planu niemieckiego z okresu wojny. Słowianie mają czytać i pisać oraz liczyć do 1000, Rosjanie tylko do 100. Proszę porozmawiać na ulicy i samemu się przekonać.

Poniżej podam konkretny przykład takiego tresowania ludności zamieszkałej pomiędzy Odrą i obecnie Bugiem. W opisie oprę się na danych USA, ponieważ jak donosi prasa amerykańska, jesteśmy 52 stanem. Powinniśmy więc znać statystyki przymusowej „macierzy”, jeżeli nasze własne są niedostępne. O tym, że nasze statystyki nie istnieją, wie każdy zajmujący się badaniami naukowymi. W tym celu co kilkanaście lat dokonuje się korekcji granic poszczególnych województw, lub przeprowadza się nowy podział kraju. Stare roczniki przestają mieć większe znaczenie. Nic nie można porównać.

Przypomnę, w 1989 roku, po tzw. przemianach wykonanych przez Wojskowe Służby, rządzące naszym biednym krajem [St.Michalkiewicz] od 1944 roku, wprowadzono u nas rockefellerowski system medycyny. Szef WSI gen. Dukaczewski [szkolony w Moskwie] rządził służbami do 2006 roku. Miał więc czas i możliwości kontynuacji ustaleń wcześniejszych.

System reckefellerowski, w skrócie, sprowadza się do oskubywania ludności. Konkretnie, przed wprowadzeniem tego systemu w Ameryce w latach 80. ubiegłego wieku, wydatki na medycynę wynosiły 50 miliardów. Po około 30 latach stosowania tego systemu wydatki wzrosły do ponad 250 miliardów, oczywiście dolarów. Jakość świadczonych usług drastycznie obniżyła się. Konkretnie, pod względem umieralności niemowląt USA zajmują ostatnie miejsce wśród państw rozwiniętych. Drastycznie zwiększa się umieralność kobiet po porodach.

W Polsce negatywne skutki obserwujemy po pierwszej reorganizacji, tj. stworzeniu SOR-ów. Przeciętny czas oczekiwania na pomoc chorego w SOR-ach wynosi kilkanaście godzin. Jest to sytuacja niedopuszczalna. Przed 1989 roku czas pobytu chorego w Izbie Przyjęć np. chirurgicznej wynosił co najwyżej 1-2 godziny.

Jakie są proste przyczyny takiego stanu rzeczy? Otóż człowiek w tym systemie liczy się tylko wówczas, kiedy jest chory. Można obłożyć go dodatkowym podatkiem, np. zmusić do udania się do prywatnego szpitala czy przychodni. A jak nie ma pieniędzy? A jak nie ma pieniędzy, to przyspiesza plan doprowadzenia ludności zamieszkującej teren pomiędzy Odrą i obecnie Bugiem do wielkości zaplanowanej przez CIA, to jest 15 300 000.

Podam konkretne przykłady z ostatniego okresu. Pewna znajoma z rozpoznaniem zakrzepu w tętnicy kończyny dolnej, w listopadzie była przewożona do szpitala chyba ze 6 razy. Po przetrzymaniu jej przez kilkanaście godzin odsyłano ją do domu z adnotacją: nie kwalifikuje się do hospitalizacji. Wreszcie 2 grudnia przyjęto ją. Czwartego grudnia obcięto jej chorą nogę z powodu sepsy. Obecnie jeszcze żyje na respiratorze. Jednym powodem takiego postępowania, tj. odsyłania, jak się wydaje był wiek, znacznie powyżej średniej statystycznej.

Inny przykład z ostatniego kwartału. Młoda 40-letnia kobieta przez 4 miesiące była przesyłana od jednego specjalisty do drugiego z rozpoznaniem raka piersi. Rak był ewidentny i bezwzględnie kwalifikowała się na natychmiastową operacje. Pomimo 4 miesięcy konsultacji nie podjęto decyzji. Po co się spieszyć? Przecież jak chodzi po specjalistach, to przynosi zysk. Wiadomo, badania kosztują i NFZ płaci. Jedyne leczenie dające szansę wyzdrowienia w raku piersi jest chirurgiczne. W przypadku przerzutów leczenie chirurgiczne zawodzi oczywiście. Leczenie chirurgiczne jest 10-krotnie tańsze, aniżeli chemioterapia. I mamy odpowiedź, dlaczego szpitale zwlekają i wolą chemioterapię.

Przypomnę, chemio, czy radioterapia to średnie przeżycie 3.5 roku. Leczenie innymi metodami to średnie przeżycie 13.5 toku. Ale NFZ preferuje chemię. Sam musisz się domyśleć Dobry Człeku, dlaczego?

Poniżej kolejne przykłady. Do 1965 roku wskaźnik dzieci urodzonych przez cesarskie cięcie wynosił w USA 4.5 %. Po wprowadzeniu w latach 80. medycyny rockefellerowskiej, w 2009 roku wzrósł do 32,9 %. Obecnie co trzecia kobieta w USA rodzi przez cesarskie cięcie. Jakie są tego skutki?

USA jest jedynym krajem wśród państw rozwiniętych, w których wzrasta umieralność kobiet po porodzie. Od 5 lat notuje się systematyczny wzrost nadumieralności kobiet do 40. roku życia. Śmiertelność matek po porodzie wzrosła do 14 na 100 000. Jest to znacząco wyższy współczynnik, aniżeli w Kanadzie, Niemczech, czy Wielkiej Brytanii. Podobnie kształtuje się współczynnik umieralności niemowląt. Jest on dwukrotnie wyższy, aniżeli w Japonii, Finlandii, czy Portugalii.

Wyniki badań opublikowane w British Medical Journal jednoznacznie wskazują, że dzieci urodzone przez cesarskie cięcie [C-Ciecie], częściej zapadają na cukrzycę typu pierwszego, otyłość, astmę. Dr J. Blustein, autor tej pracy stwierdza:

„Oczywistym jest, że dzieci urodzone przez cesarskie ciecie mają gorszy stan zdrowia. Dokładne określenie czynnika wymaga dalszych badań…. Dla mnie oczywistym jest, że obecne wyniki są na tyle interesujące i jednoznacznie wskazujące, że c-ciecie ma długoterminowe skutki niekorzystne dla zdrowia dzieci”.

Badania medyczne wskazują, że porody naturalne mają pozytywny wpływ na zdrowie dziecka. Ten sposób porodu jest korzystny dla międzypokoleniowego transferu mikrobionu od matki do dziecka. To pozwala zbudować dziecku silny układ odpornościowy od chwili urodzenia. Proces narodzin jest pierwszą formą szczepienia przeciwko patogenom, nabywania drobnoustrojów z jelit matki. Z biegiem czasu system odpornościowy noworodka zaczyna rozróżniać pomiędzy dobrymi i złymi mikrobami i zaczyna atakować te szkodliwe.

Canadian Med.Ass.Jour. opublikował pracę wykazującą jednoznacznie, że dzieci urodzone przez c-ciecie miały mniej kolonii dobrych bakterii, aniżeli te urodzone przez pochwę.

A co robi się w Polsce? Wzrasta liczba dzieci urodzonych przez cesarskie cięcie. Oczywiście wszystko dzieje się w majestacie procedur. I proszę zauważ Dobry Człeku, że Ministerstwo nie wiadomo dlaczego zwane Zdrowia, zajmuje się głównie handlem szczepionkami a zupełnie nie zwraca uwagi na c-ciecia.

Przechodząc do dalszego przedstawienia faktów jednoznacznie świadczących o depopulacji.

Powołano? tzw. „polską” grupę ekspertów ds. szczepień, szczególnie dzieci urodzonych przedwcześnie, z niską masą urodzeniową. I mamy dwa problemy. Jaka to polska grupa? Kto ją powołał? Ponieważ parę lat temu wszyscy konsultanci mający dwa etaty, z których jeden był finansowany przez formy farmaceutyczne, musieli z nich zrezygnować. A tutaj w Grupie „ekspertów” co najmniej u kilku osób występuje wyraźny konflikt interesów:

Do grupy tej należą m.in.:

prof. dr hab. n. med. Jacek Wysocki – członek Zespołu

http://www.gsk.com.pl/o_firmie/dzialalnosc_naukowa_stala_oferta.html
(stała oferta wykładów i warsztatów na stronie GSK)
http://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S003139391070010X
(uczestniczył w badaniach klinicznych, wykładach sponsorowanych oraz korzystał z pomocy finansowej przy wyjazdach na kongresy naukowe od kilku firm produkujących szczepionki)

dr hab. n. med. Teresa Jackowska – członek Zespołu oraz Krajowy Konsultant ds. Pediatrii, a także doradca ”społeczny” Rzecznika Praw Dziecka

http://www.bip.mz.gov.pl/ministerstwo-zdrowia/oswiadczenia-konsultantow-w-ochronie-zdrowia
(według swojego oświadczenia wykonuje zajęcia zarobkowe zlecone przez producentów szczepionek Pfizer, MSD, GSK i Novartis)

prof. dr hab. n. med. Leszek Szenborn – członek Zespołu

http://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S003139391070010X
(honoraria za wykłady/konsultacje, finansowanie uczestnictwa w konferencjach i kongresach naukowych (MSD i GSK), prowadzenie badań klinicznych (GSK))

Powstaje więc pytanie, kto więcej płaci i dla kogo oni pracują. I kolejne pytania: to już ¨Ministerstwo nie posiada innych specjalistów, nie uwikłanych konfliktem interesów? Dlaczego radni, czy posłowie muszą co roku składać kopie deklaracji skarbowych, a tzw. eksperci nie? To się ma nazywać przejrzystość?

Poza tym „Grupa” ta opiera się na Amerykańskiej Akademii Pediatrii – AAP. Co to znaczy w praktyce, wyjaśniają poniższe fakty. AAP otrzymała tylko w jednym roku 433 000 dolarów od firmy Merck, za zatwierdzenie szczepionki HPV dla dzieci. Dało to firmie Merck 1,5 miliarda zysku. Przypomnę, chodzi o rzekome szczepienie dzieci przeciwko rakowi szyjki macicy. Szczepionka ta wg twierdzenia odkrywcy dr Harper, nigdy nie była badana w tym kierunku. HPV w 98 % ulega samoistnemu wyleczeniu w okresie 6 – 9 miesięcy. Jedynym udowodnionym czynnikiem raka szyjki macicy wg podręcznika dla studentów medycyny, jest częsta zmiana partnerów wśród kobiet. Ale w dobie swobody seksualnej nie wolno o tym pisać.

AAP kolejne 342 000 dolarów otrzymała od firmy Wyeth, za zaakceptowanie szczepionki przeciw pneumokokom dla dzieci. Zysk firmy wynosi 2 miliardy rocznie. Obecnie będzie się do tego zysku dokładało polskie Ministerstwo. Więc chyba już wszystko się wyjaśniło. Ciekawe, dlaczego Polskie Towarzystwo Pediatryczne nie publikuje wziątek od firm farmakologicznych. Sam musisz sobie odpowiedzieć na to pytanie, Szanowny Czytelniku.

Wymienieni osobnicy nigdy nie publikowali prac na temat tego, co się dzieje z dziećmi zaszczepionymi 15 – 30 szczepionkami po 10, 20, czy 30 latach. Jednocześnie cały czas twierdzą, że szczepionki są najlepiej przebadanymi preparatami. Żadnych dowodów nie próbują nawet przedstawić, cały czas powołując się na zalecenia rozmaitych dziwnych instytucji. A tymczasem fakty wskazują na zupełnie coś innego.

Źródło:
Dzięki uprzejmości i za zgodą
dr Jerzego Jaśkowskiego
[email protected]

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

0
    0
    Twój Koszyk
    Twój koszyk jest pustyWróć do sklepu